Jastrzębski Węgiel nie wywalczył trofeum trzeci rok z rzędu. W Spodku, Pomarańczowi ulegli kędzierzynianom po szalonym meczu.

Zdjęcie przedstawia mecz Jastrzębskiego Węgla z Zaksą Kędzierzyn-Koźle.

Fot. Jastrzębski Węgiel

Siatkarski Superpuchar Polski tradycyjnie - jak od kilku sezonów - był pierwszym trofeum, po który zespoły mogły sięgnąć w nowym zespole. Uprawnione do walki o niego były jednak tylko dwie ekipy: Mistrza Polski, czyli Jastrzębskiego Węgla, a także zdobywcy Pucharu Polski, a więc siatkarze Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle.

Po dwóch latach, gdy mecz o Superpuchar rozgrywany był w Lublinie, lokalizację starcia zmieniono na Katowice, a dokładnie na tamtejszy Spodek. Po dwóch latach również zmienił się zdobywca trofeum, którym tym razem została drużyna z Kędzierzyna-Koźla. I to pomimo tego, że spotkanie o wiele lepiej rozpoczęło się dla broniącego tytułu Jastrzębskiego Węgla.

Podopieczni trenera Marcelo Mendeza w starcie w Katowicach weszli wręcz rewelacyjnie. Jastrzębianie wygrali pierwsze sześć akcji i prowadzili 6:0! Później przewaga Jastrzębskiego Węgla jeszcze wzrosła do nawet dziewięciu oczek (16:7). Ostatecznie pierwszy set zakończył się wynikiem (25:20). Druga partia była już bardziej wyrównana. Większe niż jednopunktowe prowadzenie Pomarańczowi osiągnęli dopiero w samej końcówce, gdy na przewagi zwyciężyli (26:24).

Trzeci set znów toczył się ze wskazaniem na jastrzębian, którzy trzymali Zaksę na kilkapunktowy dystans: (14:10, 19:13). Od drugiego jednak z wyników, w grze Pomarańczowych coś się zacięło. I to na tyle mocno, że Pomarańczowi wypuścili zwycięstwo z rąk. Trzecia odsłona zakończyła się wygraną kędzierzynian (31:29). Po czwartej partii, którą także na swoją korzyść rozstrzygnęła Zaksa (25:19), o końcowym wyniku meczu miał decydować tie-break. A w tym górą byli rozpędzeni podopieczni trenera Tuomasa Sammelvuo, którzy wygrali (15:12).

- Zaczęliśmy chyba delikatnie świętować. Przestaliśmy być skupieni

- doszukiwał się powodów porażki Pomarańczowych, Jurij Gladyr.

Jednocześnie środkowy Jastrzębskiego Węgla zapowiedział, że drużyna wyciągnie wnioski z przegranego starcia.

- Przed nami mnóstwo pracy do tego, żeby takie sytuacje się nie powtarzały

- wskazywał Gladyr.