Anna Dymna czyta książkę Janusza Świtaja.

Janusz Świtaj na wózku inwalidzkim

fot. arch. prywatne Janusza Świtaja

W 2008 roku o Januszu Świtaju usłyszała cała Polska. Po 14 latach od wypadku motocyklowego, w wyniku którego został całkowicie sparaliżowany, mężczyzna poprosił o zaprzestanie uporczywej terapii. Dziś Janusz Świtaj robi studia podyplomowe i pracuje w fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Prowadzi również wirtualny gabinet psychoterapeutyczny dla ofiar wypadków komunikacyjnych. Jego książka „12 oddechów na minutę” została właśnie opublikowana w formie audiobooka. Kolejne odcinki można znaleźć w portalu YouTube.

Bezpośrednio po publikacji „12 oddechów…” pojawiły się propozycje ekranizacji książki i pomysły, by znalazła się ona na liście lektur uzupełniających w liceach. Na razie powstał audiobook. Sam pomysł jego nagrania zrodził się w fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”.

Od chwili wydania autobiografii zostało nadanych do mnie i fundacji sporo e-malii od czytelników z podziękowaniami za jej napisanie. Te osoby bardzo chętnie dzieliły się swoimi wrażeniami i opisywały, co im dało przeczytanie tej lektury. Tłumaczyły, że dzięki tej książce bardziej zaczęły doceniać swoje życie, oraz możliwości, które posiadają, a także odnajdywały w swoim życiu utracony sens. Od wydania minęło już 11 lat i książka od dawna nie jest dostępna w sklepach, dlatego Anna Dymna postanowiła w porozumieniu z wydawnictwem zrobić wersję audiobooka dostępnego dla wszystkich, bez ograniczeń

– tłumaczy Janusz Świtaj.

Jak w nagraniu zapowiadającym wydanie audiobooka opowiada Anna Dymna audiobook nieprzypadkowo wychodzi w pandemii.

Walczymy o normalność. Żyjemy w ciągłym strachu i niepewności. Strachu o życie nasze i naszych bliskich. […] Nie wiemy, jak to będzie dalej i ta niepewność nas zabija, więc wpadamy w czarne dziury. Ja mam łatwiej, ponieważ znam takich ludzi od wielu lat, których życie zawsze tak wyglądało – że musieli walczyć o każdy oddech, o każdy krok, o każdy dzień – tłumaczy Anna Dymna. – Pomyślałam sobie, że skoro ten czas dał mi parę wolnych godzin, to usiądę i będę czytała słowa ludzi, którzy odbili się od cierpienia, od przeciwności losu i są królami życia. Jednym z takich ludzi jest Janusz Świtaj

– dodaje aktorka.

Janusz Świtaj swoją książkę napisał, trzymając w ustach ołówek, którym wystukiwał litery na klawiaturze. Nie miał wówczas jeszcze specjalistycznego sprzętu, który pozwalałby mu normalnie pracować na komputerze. „12 oddechów na minutę” stanowi wstrząsającą autobiograficzną opowieść o tym, jak tragiczny wypadek zmienił życie młodego mężczyzny. Tytułowe 12 oddechów to rytm wyznaczany przez respirator, z którego nadal musi korzystać.

Moja autobiografia jest książką szczerą i bardzo osobistą. Każdorazowe podejście do jej przeczytania lub nawet lektura pewnych fragmentów, wzbudza we mnie spore emocje. Odżywają również wspomnienia. Dlatego po udanej premierze „12 oddechów na minutę” oraz kampanii promocyjnej nie wracałem do jej czytania. Nie można cały czas żyć w przeszłości. Jednak historia lubi zataczać koło, więc teraz, gdy autobiografia ponownie wróciła do życia, w postaci audiobooka, to, oczywiście, czekam na każdą kolejną część

mówi Janusz Świtaj. 

Jak przyznaje Anna Dymna, na nagraniach czyta tę książkę z pozycji matki:

- To nie jest prosta sprawa. Jestem aktorką i całe życie uczę się wczuwać w sytuację drugiego człowieka, rozumieć go. Ale, prawdę mówiąc, nie potrafię sobie wyobrazić, że ja jestem w Twojej sytuacji, Janusz

mówi aktorka, zapowiadając audiobooka.

– Pani Ania Dymna świetnie oddaje przekaz tej książki i według mnie to jeszcze bardziej podnosi jej wartość. Uczucia, jakie odczuwam w momencie jej słuchania, są podobne do odczuć innych czytelników, którzy piszą do mnie po przeczytaniu, a teraz po odsłuchaniu, „12 oddechów na minutę”. Są to skrajne emocje, od uśmiechu po zakręcenie się w niektórych momentach łezki w oku

– podsumowuje Janusz Świtaj.