„To miasto umarło 20 lat temu”, „Tu się nie żyje” – kontrowersyjne hasła zelektryzowały Jastrzębie-Zdrój. Krytyczne komentarze pojawiły się w przestrzeni miasta (na billboardach i banerach) oraz w postaci spotów radiowych.

Zdjęcie przedstawia kontrowersyjne banery reklamowe.

Jastrzębskie banery wyrastały jak grzyby po deszczu: na płotach, barierkach, wzdłuż Żelaznego Szlaku Rowerowego… Pojawiały się na podobnej zasadzie, jak internetowe komentarze: jeden negatywny głos wywoływał lawinę innych. Teraz jednak ich wydźwięk się zmienia. Hasła uzupełniane są o zachętę do skorzystania z oferty nowej marki kulturalnej, która powstaje w Jastrzębiu-Zdroju: Łaźni Moszczenica. 

Ta kampania jest zaskakująca – tak, jak zaskakująca powinna być nowoczesna kultura. Chcemy wychodzić do ludzi, przełamywać stereotypy

– tłumaczy Izabela Grela, pełniąca obowiązki dyrektora Instytutu Dziedzictwa i Dialogu – Łaźnia Moszczenica.

„Rozmawiajmy o mieście”

Pojawienie się pierwszych banerów wywołało dyskusję zarówno w mediach, jak i wśród jastrzębian. Dziennikarze dociekali, kto jest autorem haseł i jaka intencja im towarzyszyła. Nie obyło się bez spekulacji, że to szersza akcja o podłożu politycznym. Żadne z ugrupowań nie przyznało się jednak do rozwieszenia banerów.

  A ja myślałam, że to kampania miasta dotycząca startu na Europejską Stolicę Kultury

– napisała w internecie pani Patrycja.

I to ona była najbliżej rozwiązania zagadki. „Tu się nie żyje – tu się imprezuje z Łaźnią Moszczenica”, „Nic się nie dzieje, ale otwieramy Łaźnię Moszczenica” – takie odpowiedzi pojawiły się na billboardach.

W Łaźni Moszczenica stawiamy na dialog. Stąd też bazujemy na autentycznych komentarzach jastrzębian. Chcemy na nie odpowiadać. Po pierwsze – na banerach i w spotach radiowych. Po drugie: za sprawą naszej oferty kulturalnej. Chcemy wyjść jastrzębianom naprzeciw, pokazując, że razem możemy zmieniać rzeczywistość

wyjaśnia dyrektor Łaźni Moszczenica, Izabela Grela.

Łaźnia Moszczenica połączy dwa niezwykle ważne filary: ofertę kulturalno-rozrywkową miasta oraz nowoczesną przestrzeń biznesową, która powstanie w drugim etapie inwestycji.

Chcemy rozmawiać z jastrzębianami, również tymi niezadowolonymi. Łaźnia Moszczenica to szansa na zmianę w naszym mieście. To przestrzeń, w której mieszkańcy będą mogli realizować swoje pomysły: zarówno kulturalne, jak i biznesowe

tłumaczy prezydent Anna Hetman.

Prezydent Jastrzębia-Zdroju zwracała również uwagę na związek między tą kampanią, a kandydowaniem miasta do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury.

– Podstawą w aplikowaniu o tytuł ESK jest ciekawy projekt. Chcemy go stworzyć właśnie z mieszkańcami

dodaje.

Działajmy - nie hejtujmy!

Bohaterom z banerów – Natalii, Monice i Bogdanowi – powiedziałbym tak: macie alternatywę. Albo będziecie dalej narzekać, albo coś zmienicie w swoim życiu. Jeśli chcecie coś zmienić, to też macie alternatywę: zaczniecie zmieniać swoje miasto, albo zmienicie miejsce zamieszkania

– komentuje akcję banerową w internecie jeden z mieszkańców.

Jak podkreśla prezydent Anna Hetman, kampania promocyjna Łaźni Moszczenica ma również wymiar społeczny:

Te hasła pokazują, jak, wydawałoby się, „niewinne” komentarze potrafią kształtować naszą rzeczywistość. Ta kampania ma również za zadanie uwrażliwiać na treści zamieszczane w internecie. Wszystkich, którzy chcą zmieniać miasto, zapraszam do współdziałania.

Zmiana musi dokonać się we współpracy z mieszkańcami. 

Uważam, że powinno się zacząć organizować życie od najniższego szczebla. Ludzie powinni najpierw żyć w zgodzie na osiedlu/sołectwie. Wspólnymi siłami można więcej. A prawda jest taka, że każdy tylko marudzić potrafi. A sam się niczym nie zajmie…

wskazywał jeden z internautów.

Łaźnia Moszczenica to instytucja otwarta. Będziemy współpracować zarówno z organizacjami, działającymi na terenie miasta, jak i grupami nieformalnymi. Już za chwilę ruszamy z nową inicjatywą, która pomoże nam jeszcze bardziej wyjść do jastrzębian

zapowiada Izabela Grela.

Nieszablonowość się opłaca

O tajemniczych banerach, które pojawiły się na ulicach miasta, napisały wszystkie najważniejsze portale w regionie.

Nasze banery stały się czymś na kształt zagadki, którą w pewnym momencie chcieli rozwiązać dosłownie wszyscy. Skupiliśmy na sobie uwagę sporej części mieszkańców regionu. Tradycyjna promocja nie pozwoliłaby nam osiągnąć takiego efektu, nie bylibyśmy w stanie wygenerować takich zasięgów, wykorzystując na przykład artykuły sponsorowane. Ekwiwalent reklamowy tej kampanii wyniósł wielokrotnie więcej, niż poniesione koszty. 1408 złotych zapłaciliśmy za spoty radiowe, 2091 za banery, 3579 za billboardy. Za takie kwoty nie osiągnęlibyśmy nawet ułamka tego zainteresowania

 tłumaczyła Izabela Grela.

Tajemnicze plakaty pojawiły się w przestrzeni miasta na początku marca. Uzupełnienie ich o treści związane z działalnością Łaźni Moszczenica skorelowane zostało z konferencją programową Łaźni oraz prezentacją jej identyfikacji wizualnej.